Rocket Lab, kolejna firma z sektora lotów kosmicznych chce odzyskiwać swoje rakiety. Electron, bo tak nazywa się ich pojazd kosmiczny, ma za sobą zaledwie udanych 11 startów. Właściciele firmy chcą jednak sprawdzić czy będą w stanie odzyskać pierwszy człon rakiety. Pozwoli to obniżyć i tak dość niskie koszty lotu w kosmos. Czy im się to uda?
Odkąd SpaceX opracował i z sukcesem wdrożył technologię odzyskiwania pierwszego członu swoich rakiet Falcon9, kolejni gracze na rynku komercyjnych lotów w kosmos zainteresowali się tym tematem. Pozwala to zdecydowanie obniżyć koszty lotów w przestrzeń kosmiczną, ze względu na wielokrotne wykorzystanie tej samej rakiety.
Our first recovery mission is coming sooner than you might think. #ReturnToSender pic.twitter.com/JAtUsKYUtR
— Rocket Lab (@RocketLab) November 5, 2020
Inne podejście do odzyskania pierwszego członu
Nowozelandzka firma ma nieco inną koncepcję odzyskiwania swoich rakiet niż SpaceX. Z racji gabarytów Electrona, nie ma miejsca na większą ilość paliwa na pokładzie, która pomogła by rakiecie samodzielnie wylądować. Planowane jest wykorzystanie spadochronów. Cały proces miałby wyglądać tak, że po przetrwaniu wejścia w ziemską atmosferę najpierw rakieta stabilizowała by swój lot, a następnie użyła spadochronów do wyhamowania prędkości spadania do około 10 m/s (niecałych 40 km/h). Cała operacja miała by się zakończyć złapaniem rakiety przez specjalnie do tego przygotowany helikopter.
O ostatecznym wdrożeniu zadecydują testy
Czy ta zupełnie odmienna metoda zostanie szerzej wdrożona pokażą testy. Electron zbudowany jest z kompozytów, przez co może nie przetrwać wejścia w atmosferę. Do momentu ostatecznego stwierdzenia opłacalności tego rozwiązania zapewne wykonanych zostanie kilka takich prób, najpewniej zakończonych lądowaniem w wodzie. Jeśli badania przeprowadzone w fabryce będą pomyślne, rakiety Electron będą mogły latać częściej i za jeszcze niższe kwoty.
Czym zajmuje się Rocket Lab ?
Firma, poza produkcją i wystrzeliwaniem rakiet zajmuje się także budową satelitów. Jest to amerykańska firma, ale znajdująca się w Nowej Zelandii. To stamtąd właśnie wystrzeliwane są rakiety Electron. Jej szefem jest Peter Beck. Szacuje się, że koszt wystrzelenia jednej rakiety Electron wynosi około 7,5 mln dolarów za start. Jest to jedna z najniższych kwot na rynku. Ma to jednak swoje minusy – Elektron to niewielka rakieta do wynoszenia lekkich ładunków, przeważnie tzw. cubesatów. Wypełnia ona jednak niszę w rynku lotów orbitalnych. W większych rakietach, także Falconach 9, CubeSaty są częścią głównych ładunków. Elektron pozwala na większą elastyczność orbit i terminów startów dla mini i mikro-satelitów.
Grafika ilustracyjna: twitter.com/RocketLab
Treści zawarte na stronie podlegają prawu autorskiemu. Ponowne wykorzystanie tekstów, grafik, filmów, czy pozostałych komponentów strony w całości, bądź we fragmentach bez podania źródła, lub pisemnej zgody redakcji jest kradzieżą i będzie podstawą do wszczęcia postępowania karnego.Śledź nas na Facebooku!
Doceniasz naszą pracę? Postaw nam wirtualną kawę!