Od kilku dni przyglądamy się wyliczeniom modeli pogodowych na końcówkę przyszłego tygodnia. Niepokojąca, choć nadal niepewna prognoza sugeruje, że w najbliższy czwartek w Polsce może się pojawić kolejna, silna wichura z porywami wiatru przekraczającymi 100 km/h. Przez krótki moment modele sugerowały porywy na nizinach przekraczające 130-140 km/h, choć dość szybko wyliczenia te zostały zrewidowane. Co może nas czekać i na ile jest to realne?
Jak zwykle przy takich okazjach, część mediów kreśli apokaliptyczne scenariusze, mające napędzić ruch na stronie, a przez to przychody z reklam, oraz wzbudzić strach. My spróbujemy na to spojrzeć chłodnym okiem i ocenić, na ile te wyliczenia są realne. Na wstępie jednak uspokajamy. Wbrew pojawiającym się nagłówkom, nie grozi nam katastrofalna wichura z wiatrem o prędkości ponad 130 czy 140 km/h. A przynajmniej nic na taką póki co nie wskazuje.
Potencjalnie groźny niż
Zwykle w okresie jesienno-zimowym w naszych szerokościach geograficznych pojawia się kilka lub kilkanaście głębokich, atlantyckich układów niskiego ciśnienia. Do tej pory mieliśmy sporo szczęścia – żaden z nich nie przeszedł bezpośrednio przez Polskę. Nie oznacza to jednak, że było spokojnie. Jedna z ostatnich wichur spowodowała sporo zniszczeń, a wiatr w porywach przekraczał prognozowane 100 km/h.
Kolejny układ niskiego ciśnienia, który może nam zagrozić, ma powstać w nocy z soboty na niedzielę (12/13 lutego 2022 r.) u wschodnich wybrzeży Stanów Zjednoczonych, a następnie skierować się w stronę Grenlandii i dalej nad Skandynawię. Z najnowszych wyliczeń wynika, że w środę, 16 lutego ciśnienie w jego centrum miało by spaść poniżej 960 hPa. Silna wichura związana z nienazwanym jeszcze nizem miała by mieć swoje apogeum w Polsce w czwartek i piątek (17 i 18 lutego 2022 r).
Co obecnie mówią prognozy?
Na dzień dzisiejszy (czwartek, 10 luty 2022 r.) według prognoz najpopularniejszych modeli – amerykańskiego GFS’a i europejskiego ECMWF’a, apogeum miało by przypadać w czwartek (GFS) lub w piątek (ECMWF). Warto jednak dodać, że oba modele sugerują dwa dni z silnym wiatrem. Nie wykluczone, że wraz z zaciągnięciem chłodnej masy powietrza i pojawieniem się masowej konwekcji (wielu małych ośrodków z opadami mieszanymi) pojawią się też kolejne w tym roku, słabe burze.
Scenariusz apokaliptyczny jest bardzo mało prawdopodobny, więc nie powinien być obecnie brany pod uwagę. Modele numeryczne maja to do siebie, ze na daleki termin potrafią generować czasami wręcz niemożliwe prognozy. W omawianym przypadku ciśnienie w centrum niżu, podczas wędrówki przez Polskę, miałoby spaść poniżej 970 hPa, co w naszym kraju zdarza się ekstremalnie rzadko. Dlatego też śledzimy wyliczenia kilku głównych modeli pogodowych, oraz tworzymy ostrzeżenia na najwyżej dwa dni do przodu. Opieranie się tylko na jednym, najbardziej odstającym modelu prognostycznym i budowanie na tym apokaliptycznej wizji jest skrajnie nieodpowiedzialne.
Tak wyglądał jeden z prognozowanych scenariuszy, obecnie już nieaktualny:
Powtórzymy to raz jeszcze: prognozy na daleki termin są obarczone dużym błędem. Na bieżąco jednak analizujemy sytuację.
Grafika ilustracyjna: pixabay.com / opr. własne
Treści zawarte na stronie podlegają prawu autorskiemu. Ponowne wykorzystanie tekstów, grafik, filmów, czy pozostałych komponentów strony w całości, bądź we fragmentach bez podania źródła, lub pisemnej zgody redakcji jest kradzieżą i będzie podstawą do wszczęcia postępowania karnego.Śledź nas na Facebooku!
Doceniasz naszą pracę? Postaw nam wirtualną kawę!