Po dynamicznej niedzieli, poniedziałek przyniósł jeden z najpoważniejszych incydentów burzowych w tym roku. Niszczycielskie burze przeszły od Małopolski i Podkarpacia po Mazury i Podlasie. Zdecydowanie 5. października był również najbardziej burzowym, jesiennym dniem w ostatnich latach. Czy takie zdarzenia będą coraz częstsze, także jesienią?
Połamane słupy energetyczne, powalone drzewa, zalane posesje i grad wielkości kurzych jaj – to krajobraz po poniedziałkowych burzach, jakie przeszły przez wschodnią i centralną Polskę. Szczególnie groźnie było w województwach świętokrzyskim, mazowieckim, lubelskim i podkarpackim, jednak silne burze wystąpił także na Mazurach, Podlasiu, Ziemi Łódzkiej, czy w Małopolsce. W ciągu 10 minut sieć teledetekcji IMGW zanotowała nawet 40 tys. wyładowań nad naszym krajem – wynik, którego nie powstydziłby się szczyt sezonu burzowego. Ten jednak od dawna za nami. Ba, od pierwszego października mówi się wręcz o okresie wolnym od burz, a w szkołach nadal wpaja się kolejnym pokoleniom, że silne burze występują jedynie latem.
Niszczycielskie burze w październiku!
Choć prognozy na to wskazywały, to chyba mało kto spodziewał się takiego przebiegu zdarzeń. Krótko po południu, w poniedziałek (5.10) nad Polską pojawiły się pierwsze burze. Zasilone dość wysoką jak na październik temperaturą i znaczną wilgocią w dolnej troposferze, pojawiły się dosłownie jak grzyby po deszczu.
Pierwsze wyładowania padły koło południa w okolicach Warszawy. Burze dość szybko się nasiliły i ze znaczną siłą dotarły do Stolicy. Pierwsza fala nie spowodowała jednak większych szkód. Popołudniu w województwach podkarpackim i małopolskim powstała druga seria burz. Podobnie jak poprzednia, zmierzały na północ i szybko przybierały na siłę. W Polsce południowo wschodniej wystąpiły silne superkomórki burzowe z gradem o średnicy przeszło 5 cm – jednym z największych w tym roku, o ile nie największym.
Nad północną częścią województwa małopolskiego, a później także nad województwami świętokrzyskim, mazowieckim i warmińsko-mazurskim, przeszedł bardzo aktywny układ wielokomórkowy. Związany z nim wiatr łamał drzewa l, uszkadzał dachy i zrywał linie energetyczne. Do tego wystąpiły liczne zalania posesji. W szczytowym momencie generował aż 40 tys. wyładowań w ciągu 10 minut. To wynik porównywalny z najsilniejszymi burzami minionego lata!
Skutki burz
Jak informuje w porannym komunikacie Rządowe Centrum Bezpieczeństwa – po przejściu frontu burzowego PSP odnotowała 720 interwencji – najwięcej w województwach: mazowieckim, lubelskim, świętokrzyskim i podkarpackim. Działania polegały głównie na udrażnianiu szlaków komunikacyjnych i wypompowywaniu wody z zalanych posesji. Nie odnotowano rannych.
Uszkodzone zostały pokrycia dachowe na 5 budynkach mieszkalnych i 21 gospodarczych. Szkody w zabudowie wystąpiły tylko w województwach podkarpackim i świętokrzyskim. W kulminacyjnym momencie bez prądu pozostawało około 37,6 tys. odbiorców. Według stanu na godz. 6.30, (6.10) prądu pozbawionych jest nadal około 11,2 tys. odbiorców na terenie województw: mazowieckiego, podlaskiego, warmińsko-mazurskiego, lubelskiego i świętokrzyskiego. PKP odnotowały 47 zdarzeń związanych z warunkami warunki atmosferycznymi, które spowodowały opóźnienie 76 pociągów pasażerskich i 23 towarowych.
Czy takie zdarzenia będą częstsze?
Wiele wskazuje na to, że tak. Tegoroczny sezon burzowy był dość spokojny na tle poprzednich lat, choć trąb powietrznych było mniej więcej tyle ile wynika ze średniej. Rok 2020 zaczął się dość obiecująco, od gwałtownej linii szkwałowej z burzami, która przeszła przez południową Polskę w lutym. Kolejne miesiące to jednak okres względnego spokoju, raczej chłodnego lata i małej ilości słońca, zwłaszcza na północy kraju. Mimo tego sierpień przyniósł kilka silnych dni burzowych, a wrzesień i początek października to nietypowe ciepło i silne burze. Zazwyczaj niszczycielskie burze poza okresem letnim i późnowiosennym występują jako “dodatek” do jesiennych linii szkwałowych, czy zimowych wichur. W poniedziałek, 5. października, to same burze grały pierwsze skrzypce.
Obecny rok doskonale pokazuje, że skutki zmian klimatu nie są nagłe i ciągłe. Właśnie takie okresy jak lato 2020 usypiają czujność, a sceptyków tylko utwierdzają w ich przekonaniach. Patrząc na sprawę statystycznie, globalna temperatura ciągle rośnie. Z tego też powodu tegoroczny sezon huraganów jest wyjątkowo aktywny, silne medigany przechodzą nad Morzem Śródziemnym, głębokie niże pustoszą zachodnią Europę, a letni monsun jest wyjątkowo aktywny. Wysokie temperatury, oraz burze jakie mieliśmy w Polsce w ostatnich dniach to również efekt globalnego ocieplenia. Dynamiczny niż nad zachodnią Europą to wcześniejsza burza Alex. Z kolei napływ ciepła spowodowany był późną falą upałów na południowym wschodzie kontynentu.
Zdjęcie ilustracyjne: Paweł Błaszkowski/Sieć Obserwatorów Burz
Treści zawarte na stronie podlegają prawu autorskiemu. Ponowne wykorzystanie tekstów, grafik, filmów, czy pozostałych komponentów strony w całości, bądź we fragmentach bez podania źródła, lub pisemnej zgody redakcji jest kradzieżą i będzie podstawą do wszczęcia postępowania karnego.Śledź nas na Facebooku!
Doceniasz naszą pracę? Postaw nam wirtualną kawę!