Choć meteorologiczna trwa od trzech tygodni, to właśnie dziś zaczyna się astronomiczna jesień. Dokładnie o 14:44 słońce przetnie równik niebieski w tzw. Punkcie Wagi, co w astronomii zaczyna nową porę roku. Co ciekawe jednak, nie jest to dzień równonocy. To znaczy jest, ale nie do końca. O co chodzi? Wyjaśniamy!
Jesień astronomiczna to aż jedna z pięciu jakie wyróżniamy (przynajmniej oficjalnie, możliwe że “rodzajów” jesieni jest jeszcze więcej). Ta meteorologiczna już trwa i zaczęła się, jak co roku, 1. września i będzie trwać do 30. listopada. Meteorologiczne pory roku obejmują pełne trzy miesiące i służą między innymi do łatwiejszych opracowań klimatycznych czy prognoz sezonowych. Jesień kalendarzowa również rozpoczyna się tego samego dnia co roku i jest to 23. września, czyli dzień jutrzejszy. Ostatnim jej dniem będzie 20 grudnia.
Z kolei jesień astronomiczna zaczyna się w momencie przecięcia przez słońce podczas swojej pozornej wędrówki po niebie równika niebieskiego w tzw. Punkcie Wagi. Od tej chwili słońce jest poniżej niebieskiego równika, a wartość jego ujemnej od tego momentu deklinacji (odległości od tej linii) stale maleje, przez co mamy jesień astronomiczną. Jednocześnie w tym dniu słońce znajduje się dokładnie w zenicie nad ziemskim równikiem i zaczyna swoją wędrówkę nad półkulą południową, zbliżając się do Zwrotnika Koziorożca. Potrwa ona do przesilenia zimowego, które w tym roku wypadnie 21. grudnia o godzinie 10:19.
Jesień nie tylko w kalendarzu czy na niebie
Dodatkowo wyróżniane są jesienie termiczne (klimatyczne) i fenologiczne. Ta pierwsza to okres w którym średnia temperatura dobowa wynosi od 5 do 15 stopni, czyli tyle samo co podczas termicznej wiosny. Rozróżnia je okres w roku, oraz fakt występowania jesieni termicznej po okresie termicznego lata, oraz stopniowe spadki temperatur dobowych. Z kolei wczesna jesień fenologiczna to okres dojrzewania owoców kasztanowca pospolitego, jabłek, gruszy i śliwy. Jest to także czas wykopków i siania żyta. Główna część jesieni fenologicznej to okres zamierania wegetacji – żółknięcia liści lipy drobnolistnej, klonu pospolitego, brzozy brodawkowatej, czy kasztanowca pospolitego. Późną jesień cechuje natomiast całkowite opadnięcie liści brzozy brodawkowatej i buka. Jej koniec zwiastuje początek dłuższych mrozów.
Równonoc? Generalnie tak, ale nie do końca
Początek jesieni, podobnie jak wiosny, kojarzy nam się z równonocą. I technicznie jest to prawda, choć jak się okazuje, równonoc nie wypada dokładnie w pierwszym dniu jesieni czy wiosny. To znaczy wypada, ale nie do końca. O co chodzi? Już tłumaczymy.
Choć faktycznie słońce dziś wstało dokładnie na wschodzie i zajdzie dokładnie na zachodzie, oraz świeci w zenicie nad równikiem, to z punktu widzenia obserwatora na Ziemi, dzień nie trwa dokładnie 12 godzin. Dla przykładu w Warszawie wschód słońca mieliśmy o 6:22, a zachód nastąpi dokładnie o 18:33. Oznacza to 12 godzin i 11 minut dnia i 11 godzin, 49 minut nocy. Nie wygląda to na równonoc, choć technicznie nią jest.
Projekcja słońca na niebie?
Jak wyjaśnia Karol Wójcicki na swoim profilu Z Głową w Gwiazdach, efekt ten spowodowany jest zjawiskiem refrakcji, czyli załamywania światła w atmosferze. Obiekty nisko nad horyzontem w rzeczywistości są nieco niżej niż widzimy je na niebie.
Załamanie światła przez gęste warstwy atmosfery sprawia, że księżyc czy słońce są wyraźnie spłaszczone w momencie pojawienia się na horyzoncie, a co więcej, obserwujemy wówczas ich pozorny obraz. Faktycznie są one wówczas minimalnie pod linią horyzontu. Stąd różnica między faktycznym, a obserwowalnym wschodem słońca czy księżyca. Widzimy je nad horyzontem kilka minut przed faktycznym wschodem i kilka minut po faktycznym zachodzie.
Dzięki refrakcji obserwowalna równonoc nastąpi nie dziś, a w środę, 25. września. Warto również wspomnieć, że wraz ze wznoszeniem się obiektu ponad horyzont, zjawisko refrakcji atmosferycznej maleje, ponieważ światło emitowane/odbite od ciała niebieskiego ma do pokonania mniejszą objętość atmosfery, a przez to właśnie to światło jest mniej odbite. Można to porównać do obrazu pod wodą. Jeśli coś jest dokładnie nad nami, widzimy to praktycznie w poprawnej lokalizacji nad naszą głową. Jeśli jednak obiekt jest pod pewnym kątem od pionu, będzie nam się wydawało że jest bliżej środka obrazu niż jest w rzeczywistości.
Grafika ilustracyjna: Robert Marcinowicz/INCUS Meteo
Treści zawarte na stronie podlegają prawu autorskiemu. Ponowne wykorzystanie tekstów, grafik, filmów, czy pozostałych komponentów strony w całości, bądź we fragmentach bez podania źródła, lub pisemnej zgody redakcji jest kradzieżą i będzie podstawą do wszczęcia postępowania karnego.Śledź nas na Facebooku!
Doceniasz naszą pracę? Postaw nam wirtualną kawę!