burze widmo pustoszą internet

Do clickbaitów już przywykliśmy. Wyolbrzymianie pogody dla celów czysto finansowych (zyski z wyświetleń reklam na stronie) to też już norma. Jest jednak coś, co jest niewybaczalne w dziennikarstwie i powinno zaowocować przynajmniej zwolnieniem zarówno autora tekstu, jak i redaktora naczelnego. Są to fake newsy. Od wczoraj za sprawą niestety dość dużego portalu, który określa siebie “pogodowym”, krąży w polskim internecie fałszywa informacja o nowym rodzaju burz. Te tzw. “burze widmo” mają być czymś nowym co “zbliża się znad Niemiec, generuje grad do 5 cm, silny wiatr, ulewy”, ale co najważniejsze, są… “niewidzialne dla radarów!” Czy polskie dziennikarstwo przestaje właśnie istnieć?

Nie podajemy nazwy Tego Portalu, żeby nie promować tej intelektualnej patologii, toczącej polską meteorologię od kilku lat. Jesteśmy jednak zobligowani do napiętnowania tego ordynarnego kłamstwa, opartego o wątpliwe źródła i promowanego przez portal, który niestety należy do grona najczęściej odwiedzanych w kategorii meteorologia. Co gorsza, jest to część jednej z największych grup medialnych w Polsce, a zasięgi przeciętnego artykułu idą prawdopodobnie w setki tysięcy odbiorców.

Portal ten słynie z katastroficznych i często kłamliwych nagłówków, oraz od czasu do czasu tworzenia częściowych fake newsów, takich jak określanie przeciętnej siły wulkanów mianem “superwulkanów”, czy wymyślając nieistniejące orkany. Tym razem jednak mamy pełnoprawny, twardy fake news, który dodatkowo zaczął już być pożywką dla wszelkich szurów, foliarzy, denialistów klimatycznych, wyznawców HAARP i innych spiskowych wymysłów.

“Burze widmo” sieją spustoszenie w internecie

Cała sprawa sięga końca czerwca tego roku, kiedy polskojęzyczny portal polonijny w Niemczech Polski Obserwator napisał artykuł o ostrzeżeniu przed burzami. Określa tam superkomórki mianem “burz widmo”, bowiem zdają się pojawiać znikąd, a ich szybka intensyfikacja sprawia, że są trudne do poprawnego wykrycia radarowo na bieżąco. Niestety niefortunne, być może spowodowane brakiem wiedzy meteorologicznej przez redaktora, a być może nie do końca poprawnym tłumaczeniem z niemieckiego, lub zbyt uproszczonym stwierdzeniem przez niemieckiego meteorologa zdanie stało się pożywką ponad miesiąc później dla pewnego polskiego portalu meteorologicznego. Nie dość że całkowicie zmieniono sens i kontekst wypowiedzi, to dodano do niej całkowicie nieistotne elementy, oraz wyolbrzymiono całość. Pominięto też kwestię alertu pogodowego na konkretny dzień, a także CAŁKOWICIE pominięto fakt, że opis dotyczy superkomórek i związanych z nimi opadów pochodzenia konwekcyjnego.

O ile drobne błędy czy uproszczenia można wybaczyć redaktorom Polskiego Obserwatora, ponieważ sam artykuł nadal jest generalnie rzetelny i zgodny z rzeczywistością (faktycznie na dzień 29. czerwca wydano w Niemczech ostrzeżenia przed burzami, w tym superkomórkami), tak polski portal rzekomo pogodowy z pełną świadomością i premedytacją stworzył fake newsa, który ma tylko i wyłącznie nakręcać ruch na stronie, a przez to ruch z reklam. Nie dość że kłamliwa historia o burzach widmo zyskała szeroki zasięg pośród odbiorców, to jeszcze inne duże portale pogodowe zaczęły praktycznie kopiować ten worek gnijących odpadów, pomijając polskie źródła i powołując się na… DW! Nie chodzi jednak o niemiecką grupę medialną Deutsche Welle, a o portal donnerwetter.de, czyli stronę pogodową.

A to tylko wycinek z wręcz masowego zalewania polskiego internetu tym kłamliwym ściekiem

Walka z fake newsami? Tylko na papierze!

Walczące z fake newsami największe media pokazały w tym momencie swoją hipokryzję. Po pierwsze powołują się na portal, który znany już jest z fake newsów, określając między innymi wulkan Katla mianem superwulkanu, czy ostrzegając przez słabym, jesiennym niżem który określono tam jako okran Marcin. Co więcej, wpis na omawianym portalu, jak i w mediach które go skopiowały wręcz 1 do 1 zawiera wszelkie możliwe oznaki fake newsa. Mamy tam nieokreślonych z imienia i nazwiska ekspertów, ogólnikowe określenie zjawiska, krzykliwe i straszące określenia “burze NADCHODZĄ”, “są NIEWYKRYWALNE dla radarów”, “meteorolodzy MUSZĄ OPRACOWAĆ NOWE METODY PROGNOZOWANIA”. Same “niewidzialne burze” niosą grad do 5 cm, wiatr do 12o km/h i powodujące powodzie błyskawiczne opady.

Co najważniejsze, według artykułu tego portalu, który jest kopiowany słowo w słowo przez inne media, burze te “powstają w sytuacji osłabionych lub nieobecnych warunkach typowych do rozwoju burz”. Już to powinno zapalić lampkę ostrzegawczą w głowie kogokolwiek kto choć próbuje myśleć przy pisaniu artykułu. Słowem wyjaśnienia – w oryginalnym artykule na Polskim Obserwatorze, widnieje informacja o ostrzeżeniu przed burzami, mogącymi nieść opad do 100 litrów wody na metr kwadratowy. Z kolei wczorajsze śmieci prasowe (bo ciężko nazwać to artykułem) twierdzą, że to zjawisko nie dość że już spowodowało rzekomy opad do 100 litrów wody na metr kwadratowy (nie jest oczywiście sprecyzowane gdzie, kolejny punkt charakterystyczny fake newsa), to jeszcze rzekomo “już szaleje nad zachodnimi Niemcami i powoli przemieszcza się do Polski”.

Na koniec artykuły serwują nam informacje, że obecne radary “nie są budowane pod kątem ich wykrywania”, a najbardziej narażone są “zachodnie województwa Polski”. Straszenie już konkretnych regionów czymś co ma mistyczną, budzącą grozę i niewykrywalną siłą pachnie portalami plotkarskimi a nie informacyjnymi. Ma to tylko na celu budowanie wyświetleń strony za pomocą strachu odbiorców. Oczywiście najwyżej za kilka dni taki “twórca” zapomni że w ogóle o tym napisał, dniówka się zgadza, wymóg minimalnej ilości artykułów dziennie spełniony. Kliki i wejścia też się zgadzają, a redaktor naczelny się cieszy.

Niestety takie mentalne rozwolnienie zostawia bardzo duży smród w mediach społecznościowych – jest pożywką dla wszelkiej maści szurów, foliarzy, denialistów klimatycznych, wyznawców złowrogiego NWO i HAARP, oraz pozostałego wszelkiego internetowego syfu. Ostatecznie najbardziej tą medialną kloaką dostajemy my, meteorolodzy, którzy zamiast poświęcać całą swoją uwagę na ostrzeganie przed niebezpieczną pogodą, musimy albo próbować wyjaśniać takie wymysły, albo blokować najbardziej nadgorliwych foliarzy. W efekcie im więcej takiego bzdurnego tworzenia przez “dziennikarzy”, tym mniejsze zaufanie do synoptyków, a efektywność ostrzeżeń spada.

Trochę teorii

Burze niewykrywalne dla radarów NIE ISTNIEJĄ. Kropka. Każda nagła burza, nawet najmniejsza, przy obecnej technologii jest łatwo wykrywalna przez radary meteorologiczne, czy naziemne detektory wyładowań. Dodatkowo znaczna większość jest doskonale widoczna na zdjęciach satelitarnych (część może być wbudowana w większe masy chmur). Jeżeli jakaś burza pojawia się nagle, to zanim osiągnie znaczną siłę, jest już widoczna na radarze, ponieważ ten wykrywa opad i krople wody w chmurach burzowych. Bez dużych kropli, które w wyższych partiach troposfery zamarzają nie ma burzy. Tą wilgoć wykryje z łatwością nawet radar pogodowy starszej generacji.

Żeby burza tworzyła grad o średnicy 5 cm, nawalny deszcz i wiatr wiejący 120 km/h musi posiadać bardzo silny prąd wstępujący. Ten praktycznie zawsze jest w towarzystwie równie silnego prądu zstępującego. Oba nie mogą jednocześnie istnieć bez rozległej i bardzo zasobnej w wodę chmury burzowej o średnicy przynajmniej kilkunastu kilometrów. Starsze radary z łatwością wykrywają chmury o średnicy kilkuset metrów, więc burza wielkości dużego miasta powiatowego jest dla niej tak widoczna jak gołąb siedzący na naszym parapecie.

Możliwe jest, że burza bardzo szybko się zintensyfikuje. Takie sytuacje obserwujemy w wielu regionach świata, w tym w Polsce. Sieć Obserwatorów Burz ma z takimi komórkami do czynienia praktycznie co roku i to w ilościach trudnych do zliczenia. Szczególnie częste są takie burze podczas napływu zwrotnikowego, wilgotnego powietrza, wzbudzanego przez front, zwłaszcza zafalowany, oraz przez linie zbieżności wiatru. Jednak nawet wtedy widać tworzące się burze jak na dłoni. To co trudniej zaobserwować w porę to jej intensyfikacja. Czasami może ona nastąpić w kilka minut i już następny skan radarowy przedstawia znacznie silniejszą burzę niż ta, którą widzieliśmy 5 minut wcześniej. Jest to faktycznie zagrożenie, jednak czujność synoptyka, oraz rzetelne wykonywanie swojej pracy pozwala na wygenerowanie w porę alertu.

Podsumowując, nie istnieje coś takiego jak niewidzialna dla radaru burza. Nawet starszej generacji urządzenia są wystarczająco dobre do wykrycia w porę superkomórek, czy innych groźnych burz. Nie idzie do nas żaden nowy rodzaj burzy znad Niemiec, nie musimy wymyślać nowej technologii szukania piorunów, a burza niosąca grad wielkości kurzych jaj nie powstaje z niczego w minutę.

Grafika ilustracyjna: Pixabay.com
Treści zawarte na stronie podlegają prawu autorskiemu. Ponowne wykorzystanie tekstów, grafik, filmów, czy pozostałych komponentów strony w całości, bądź we fragmentach bez podania źródła, lub pisemnej zgody redakcji jest kradzieżą i będzie podstawą do wszczęcia postępowania karnego.

Śledź nas na Facebooku!

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam wirtualną kawę!
Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pobierz naszą aplikację Monitor Burz i czytaj newsy z IncusMeteo na swoim telefonie!
pobierz z Google PlayDownload on the App Store

Robert Marcinowicz

Blogger lotniczy, pilot, były pracownik obsługi naziemnej, meteorolog z zamiłowania. Autor tekstów o tematyce meteorologicznej, astronomicznej, transportu kosmicznego, klimatologicznej, geologicznej i lotniczej. Synoptyk i nowcaster Sieci Obserwatorów Burz

© 2020-2024 INCUS Media Group